banner
logo2
 
Miłe przegranej początki
sobota, 25 lutego 2012 21:32

Rywalizacja Zagłębia z Nestą Karawelą Toruń wraca do punktu wyjścia. Sobotnia potyczka miała przybliżyć Zagłębie do utrzymania w ekstralidze. Niestety, mimo fantastycznego początku, po końcowej syrenie cieszyć mogli się tylko gracze z Torunia.

Na początku dzisiejszego spotkania, sosnowiczanie grali jak z nut. Już w 2. minucie meczu na listę strzelców wpisał się Łukasz Zachariasz. Potem, po samotnym rajdzie na 2:0 podwyższył Maciej Szewczyk, a po kilku kolejnych minutach, gola z podania Jarosławem Dołęgą strzelił Jirzi Zdenek.

Trzybramkowe prowadzenie negatywnie wpłynęło na postawę bramkarza i obrońców, którzy w kolejnych fragmentach grali nerwowo i popełniali wiele prostych błędów. Te szybko zaczęli wykorzystywać rywale.  O ile trafienie Tomsa Bluka z 10. minuty większego wrażenia na gospodarzach nie zrobiło, to kontaktowy gol jego rodaka, Aivarsa Gaisinsa dał już miejscowym sporo do myślenia. Kolejne minuty to już prawdziwa huśtawka nastrojów: ekipa Nesty odrobiła wszystkie straty, a na początku trzeciej tercji po raz pierwszy udało jej się wyjść na prowadzenie. Decydujące ciosy torunianie zadali w 54. oraz 59. minucie - wtedy to drogę do sosnowieckiej bramki znaleźli Milan Baranyk i Tomasz Ziółkowski.

Nie najlepszy start zaliczyli dziś sosnowieccy golkiperzy. Swojego dnia nie miał na pewno Zbigniew Szydłowski. Owacyjnie przywitany zmiennik (Bartłomiej Nowak) również nie ustrzegł się błędów.

– Chyba za szybko uwierzyliśmy w możliwość zwycięstwa – mówił po meczu napastnik Zagłębia, Maciej Szewczyk.

– Decydujący był moment tuż po strzeleniu trzeciej bramki. Zabrakło wtedy konsekwencji w grze, czyli tego, co zapewniło nam wygraną w Toruniu – komentował opiekun Zagłębia, Mariusz Kieca.

– Zaczęliśmy fatalnie, ale dwa gole wbite Zagłębiu jeszcze w pierwszej części dawały nadzieję i wiarę w to, że losy tego meczu nie są jeszcze rozstrzygnięte – powiedział trener Jaroslav Lehocky.

W rywalizacji do czterech zwycięstw jest remis 2:2. Kolejne spotkanie jutro – także w Sosnowcu (początek o godz. 17.).

MARCIN KYĆ