banner
logo2
 
Szczęśliwy powrót Dołęgi
piątek, 20 stycznia 2012 12:08

W meczu z Nesta Karawela Toruń nie mogli zagrać Karel Horny i Martin Voznik. W trakcie spotkania kontuzji doznał Bartłomiej Nowak, co więcej sosnowiczanie gonili wynik, gdyż przegrywali 0:2, jednak do Sosnowca wracają z tarczą.

Sosnowiczanie przed ważnym meczem w Toruniu stracili dwa ważne ogniwa zespołu. Karel Horny podkręcił nogę powinien wrócić do gry w niedzielę. Martin Voznik ma krwiaka i może stracić nawet 2 tygodnie. W meczu zagrał Jarosław Dołęga i spisał się na medal.

Podopieczni Mariusza Kiecy i Krzysztofa Podsiadły ułatwili torunianom zdobycie pierwszej bramki. Najpierw na ławkę kar zjechał Rafał Cychowski, chwilę później do kolegi dołączył Robert Kostecki, a TKH nie zmarnował podwójnej przewagi. W 8. minucie na listę strzelców wpisał się Toms Bluks. W 12. minucie Bartłomieja Nowaka zaskoczył Marek Wróbel, który zmienił lot krążka po strzale Miłosza Lidtke.

- Już przy pierwszej zmianie mieliśmy 3 dobre sytuacje, ale zabrakło skuteczności. Torunianie nie mieli przewagi, o czym może świadczyć wynik, to my mieliśmy lepsze okazje - przekazał trener Kieca.

Sosnowiczanie byli w tarapatach, jednak w tym sezonie już niejednokrotnie pokazali, że potrafią podnieść się po mocnym ciosie. Druga tercja należała do Zagłębia. Nasz zespół nacierał na bramkę Michała Plaskiewicza, czego efektem były dwie bramki i wyrównanie stanu meczu. Pierwsze trafienie wypracował Tobiasz Bernat, który w 24. minucie wyłożył krążek Kosteckiemu. W 39. minucie role odwróciły się, Kostecki podał do Bernata, ten zjechał z prawej strony bramki na lewy słupek i uderzył po długim rogu.

W trzeciej tercji Zagłębie poszło za ciosem. Szybka akcja drugiej formacji przyniosła prowadzenie. Karol Golec podał do Macieja Szewczyka, ten odegrał do Jiri'ego Zdenka, który posłał „gumę” do siatki. Niestety, po stracie gola torunianie rozpoczęli szaleńczy pościg i bombardowali bramkę Tomasza Dzwonka, który zastąpił w 39. minucie Bartłomieja Nowaka. - Bartek nadciągnął mięsień, dlatego musieliśmy zrobić zmianę – wyjaśnił trener Kieca. Gospodarze trafili w słupek i poprzeczkę, ale nie potrafili skierować krążka między metalową ramę. Niestety, w 54. minucie sztuka ta udała się Jackowi Dzięgielowi, który dobił z najbliższej odległości strzał z niebieskiej linii w wykonaniu Michała Porębskiego.

Do końca regulaminowego czasu wynik nie uległ zmianie, w dogrywce również gole nie padły, choć przez dwie minuty oba zespoły grały 3 na 3 (na ławce kar równocześnie zasiedli Bernat i Dzięgiel). W tym czasie świetne okazje zmarnowali Zdenek i Michał Działo. - Bardzo dobrze w bramce rywali grał Plaskiewicz, jednak najważniejszy jest końcowy wynik. Cały zespół zasłużył na pochwały. Hokeiści zrealizowali plan, który sobie nakreśliliśmy.

Rzuty karne to przede wszystkim popis bramkarskich umiejętności, górą Tomasz Dzwonek, który wytrzymał wojnę nerwów. Decydujące trafienie zanotował Rafał Cychowski. - Tomek miał ciężkie zadanie, ale wybronił strzały, choć ucierpiał wcześniej przy starciu i boli go szyja, będzie chyba musiał iść do lekarza - zakończył trener.

Swoją próbę wykorzystał Jarosław Dołęga. Nasz napastnik, gdy jechał oddać strzał, był wygwizdywany (pochodzi z Torunia), ale uciszył publiczność pięknie lobując Plaskiewicza. Przypomnijmy zawodnik miał zabieg na pachwinie (w listopadzie) i było to jego pierwsze spotkanie po 3 miesiącach przerwy.

Sosnowiczanie zwiększyli przewagę nad Nesta Karawela Toruń do 11 punktów.

mw - www.sportowezaglebie.pl