banner
logo2
 
Czy to już tradycja?
niedziela, 24 października 2010 20:33

Po raz kolejny w tym sezonie mimo dwubramkowego prowadzenia Zagłębie nie zdobyło punktów. Na domiar złego sosnowiczanie ponownie stracili decydującego gola na kilkanaście sekund przed końcem spotkania.

 

Nic nie zapowiadało, że dzisiejsze spotkanie będzie miało taki przebieg. Sosnowiczanie skazywani na pożarcie po zeszłotygodniowych działaniach zarządu znakomicie rozegrali pierwszą tercję i przy dwubramkowym prowadzeniu mięli szansę na podwyższenie. Niestety, w bramce miejscowych pewnie spisywał się Tomasz Rajski, który dwukrotnie wygrał pojedynek sam na sam z Marcinem Kozłowskim. Gospodarze zdołali odrobić straty, a w 35 minucie za sprawą Bartłomieja Bomby wyszli na prowadzenie. Podopieczni duetu Kieca-Podsiadło zdołali jednak wyrównać, a uczynił to na 3 minuty przed końcem Piotr Sarnik.. Gdy wszyscy śledzący w internecie poczynania swoich ulubieńców kibice dopisywali w tabeli Zagłębiu pewny punkt, Tomasz Dzwonek skapitulował po raz piąty. Dwadzieścia trzy sekundy przed syreną końcową bramkarza Zagłębia na raty pokonał Damian Kapica, który dobił swój strzał.

Wyrównana walka na lodzie nie przyniosła upragnionych punktów

- Nie było to dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Przy prowadzeniu 3-1 zabrakło nam dyscypliny i niepotrzebnie wdaliśmy się z Podhalem w wymianę ciosów zamiast spokojnie kontrolować grę. Inna sprawa to postawa sędziego zwłaszcza w ostatniej minucie. Dostaliśmy dwie kary, zupełnie nie wiem za co – powiedział były gracz Podhala obecnie występujący w Zagłębiu, Martin Voznik.

Warto wspomnieć, że sosnowiczanie w tym sezonie nie zdobyli jeszcze punktu w wyjazdowym spotkaniu, kolejna okazja już w piątek w Gdańsku.

(wuz)