banner
logo2
 
Przegrana po dogrywce (wideo)
piątek, 15 października 2010 22:13

Pierwsza dogrywka tego sezonu na Stadionie Zimowym wyłoniła dzisiejszego zwycięzcę pojedynku Zagłębia Sosnowiec i KTH Krynica. Mimo dwubramkowego prowadzenia sosnowiczan, to goście po raz kolejny zeszli z lodu z podniesionym czołem.

 

Złośliwi mogliby powiedzieć, że większe emocje towarzyszyły zmaganiom najmłodszych hokeistów Zagłębia, którzy rozegrali mini-mecz przed rozpoczęciem. Mieli oni jednak trochę więcej czasu niż planowano, gdyż hokeiści Zagłębia wyszli na lód z 10-minutowym opóźnieniem. Oficjalnie nikt nie potwierdził, że był to protest w ramach zaległości płacowych wobec zawodników. Gdy w końcu obie drużyny zgromadziły się już na lodzie, tuż przed rozpoczęciem pojedynku minutą ciszy uczczono śmierć młodego hokeisty bytomskiej Polonii – Oskara Żywańskiego. Przez pierwsze 40 minut na lodzie nie działo się za wiele, a wynik w 15 minucie otworzył Rafał Cychowski.

- To moje pierwsze trafienie w barwach Zagłębia. Na pewno cieszy bramka i mam nadzieję, że za nią w końcu będą kolejne – komentował strzelec gola.

Ambitnie grający goście dążyli do wyrównania, co udało im się na kilkanaście sekund przed końcem drugiej odsłony. Celnym trafieniem popisał się wtedy Petr Valusiak, który minął defensywę Zagłębia i strzałem z nadgarstka skierował krążek w okienko bramki Tomasza Dzwonka. Wydarzenia na lodzie spowodowały zryw podopiecznych Wojciecha Matczaka, którzy zdołali „odskoczyć” na dwa gole za sprawą Vladimira Luki. Czech po każdym z trafień kierował palec do góry (być może dedykując je niedawno zmarłemu dziadkowi). Kolejne minuty należały do przyjezdnych, którzy niebezpiecznie atakowali i dzięki swojemu uporowi doprowadzili do remisu. Grając już bez bramkarza na 20 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry do wyrównania doprowadził Valusiak. Wymownym gestem było rzucenie ręcznika na lód trenera Wojciecha Matczaka, który już wtedy wiedział chyba jaka go czeka przyszłość. Dogrywka rozpoczęła się od ataków hokeistów z Sosnowca, lecz kara Radima Antonovica odmieniła losy gry. 30 sekund po wznowieniu Karel Horny silnie strzelił z okolicy bulika nie dając szans Dzwonkowi. Znany z gry w Sosnowcu Czech sprawił, że zawodnicy Zagłębia szybko uciekli do szatni, a trener definitywnie pożegnał się ze swoją posadą.

- Był to męczący mecz i wpłynęło na to wiele czynników. Nasze indywidualne błędy i głupota wpłynęły na to co wszyscy widzieli. Nikt nie chce przecież przegrywać i grać w taki sposób – podsumował spotkanie Cychowski, który mecz zakończył z obrzękiem na oku.

Daniel Sołtysik

 

Michał Grzyb