banner
logo2
 
Jedna tercja to za mało
środa, 17 marca 2010 21:43

Zespół GKS-u Tychy wygrał z Zagłębiem 5:4 i do zdobycia brązowego medalu drużynie ze Śląska brakuje już tylko jednego zwycięstwa.

 

Dzisiejsze spotkanie nie było porywającym widowiskiem, a minimalne emocje rozpoczęły się dopiero w ostatniej odsłonie. Wynik meczu w 5 minucie otworzył Michał Woźnica, który najechał samotnie na bramkę Tomasza Rajskiego i wpakował krążek do siatki. W 9 minucie niemalże kopię tej sytuacji wykonał Ladislav Paciga, który wykorzystał stratę jednego z defensorów Zagłębia i po rajdzie przez połowę lodowiska nie dał szans Rajskiemu.

- Pierwsza tercja z naszej strony była bardzo nieodpowiednia, traciliśmy bramki po akcjach, których nie powinno być. Nie możemy pozwalać się na tak karygodne błędy w obronie. Indywidualne błędy zadecydowały o późniejszym wyniku – kręcił głową trener Milan Skokan.

Gospodarze do gry wrócili w 32 minucie, gdy podanie Gabriela Da Costy sprytnie wykorzystał Martin Opatovsky. Radość z kontaktowego gola trwała jednak tylko chwilę, gdyż grając w podwójnej przewadze gumę do siatki skierował Adrian Parzyszek.. Ten sam zawodnik na początku trzeciej tercji zdobył kolejnego gola i mało kto myślał, że w tym meczu sosnowiczanie będą w stanie nawiązać walkę.

- Przed trzecią tercją powtarzaliśmy sobie w szatni, że gramy do końca. Strzeliliśmy szybko czwartego gola, a mimo tego musieliśmy grać do końca – komentował przebieg meczu Arian Parzyszek.

Sygnał do walki dał Tomasz Kozłowski, który skutecznie przymierzył z wysokości bulika. W jego śladu chwilę później poszedł Opatovsky, który z bliska pokonał Przemysława Witka. Gdy w 50 minucie podczas gry w osłabieniu kapitalnym rajdem po raz kolejny popisał się młodszy z braci Kozłowskich trybuny oszalały ze szczęścia. Sympatycy sosnowiczan ucichli jednak w 60 minucie gry, gdy na ławkę kar został odesłany Marcin Jaros. Efektem przewinienia kilka sekund później był gol Tomasza Proszkiewicza, który dał przyjezdnym upragnione zwycięstwo.

- Cały czas wierzyliśmy w zwycięstwo, nawet, gdy przegrywaliśmy 1:4, choć w zasadzie mecz mógł się rozstrzygnąć już w pierwszej tercji. Później GKS też zaczął się mylić, a my to wykorzystaliśmy. Szkoda, że zabrakło szczęścia w końcówce – mówił po meczu defensor Zagłebia, David Galvas.

W rywalizacji do czterech zwycięstw tyszanie prowadzą już 3:1, kolejny mecz jutro w Sosnowcu.

- Gole na pewno cieszą, pokazaliśmy charakter i miejmy nadzieję, że koncentracji nie zabraknie tak jak dzisiaj. Powiedzieliśmy sobie po meczu, że jutro przyjedziemy po medale i chcemy zakończyć ten sezon meczem w Sosnowcu – zapowiada kapitan GKS-u.

Daniel Sołtysik