banner
logo2
 
Rózga dla Zagłębia, wór prezentów dla Cracovii
niedziela, 06 grudnia 2009 22:05

Hokeiści Zagłębia nie sprawdzili się w roli Mikołaja dającego prezenty swoim kibicom. W dzisiejszym meczu drużyna z Sosnowca musiała uznać wyższość Cracovii, która wraca do domu z kompletem punktów.

Pierwsze minuty meczu należały do miejscowych, którzy raz po raz – głównie za sprawą Marcina Jarosa – atakowali twierdzę Rafała Radziszewskiego. Grający w niepełnym składzie gospodarze (zabrakło m.in. Teddy’ego Da Costy, Tobiasza Bernata czy Oktawiusza Marcińczaka) w kolejnych minutach ustępowali na lodzie rywalom, co przyczyniło się do utraty gola w 18 minucie. Przy biernej postawie obrony Michał Piotrowski nie dał szans Tomaszowi Rajskiemu, otwierając tym samym wynik meczu. W 22 minucie było już 0:2, a tym razem niefrasobliwość defensywy wykorzystał David Musial i po raz drugi pokonał powracającego po kontuzji Rajskiego.

- Popełnialiśmy dzisiaj mnóstwo błędów w obronie. Po kontuzji nie oszczędzałem się. Wyszedłem na lód, by pomóc drużynie, choć ciągle odczuwam jeszcze ból – mówił bramkarz Zagłębia.

Dwubramkowe prowadzenie Cracovii spowodowało, że sosnowiczanie zaczęli szanować krążek i starali się grać z kontry. Po jednym z szybkich kontrataków padła kontaktowa bramka. W sytuacji podbramkowej serię podań wykorzystał Vladimir Luka, dzięki któremu na trybunach ożyli licznie zgromadzeni kibice. Chwilę później bliski doprowadzenia do remisu był Martin Opatovsky, lecz krążek po jego uderzeniu uderzył w słupek. Kolejne minuty pokazywały coraz lepszą grę przyjezdnych, którzy w porównaniu z Zagłębiem wyglądali dużo lepiej pod względem kondycyjnym.

- Byliśmy dzisiaj lepszym zespołem i gra presingiem dała zamierzone efekty. Nasza szybka gra spowodowała, że przeciwnik popełniał kolejne błędy, co udało nam się wykorzystać. Nie mamy problemów z kondycją, gdyż przeprowadzamy plan treningowy zgodnie z założeniami przedsezonowymi. Obecnie gramy na cztery piątki, mamy dobry skład i drobne urazy nie wpływają na naszą predyspozycję – chwalił swoich podopiecznych trener Rudolf Rohacek.

Mając znaczną przewagę na lodzie hokeiści z Krakowa zdobyli jeszcze trzy bramki i zasłużenie wygrali całe spotkanie 5:1. Jedną z bramek zdobył Mikołaj Łopuski, który sam sobie zrobił ogromny prezent imieninowy.

- Bardzo dobry prezent na Mikołaja, po pierwszej wyrównanej tercji zaczęliśmy grać swoje. Dobra gra w obronie i skuteczność w ataku dała końcowy sukces – cieszył się napastnik „Pasów”.

Z dużo gorszymi humorami lodowisko opuszczali kibice i trener Zagłębia.

- Braki w składzie na pewno nie są wytłumaczeniem. Rywal był dzisiaj lepszy, a my nie mogliśmy nawiązać walki grając pięcioma obrońcami [w czasie meczu urazu dłoni doznał Bartłomiej Bychawski – przyp. red]. Cracovia grała krążkiem, a my zachowywaliśmy się zbyt indywidualnie – podsumował krótko mecz Milan Skokan.

Daniel Sołtysik