banner
logo2
 
Pierwsza tercja dla Jastrzębia, a trzy punkty dla Zagłębia
wtorek, 01 grudnia 2009 23:23

Hokeiści JKH Jastrzębie byli dziś bohaterami tylko w pierwszej tercji. Po trzech minutach wyjazdowego pojedynku z Zagłębiem Sosnowiec prowadzili 2:0, a na pierwszą przerwę zjeżdżali przy stanie 3:2. To co stało się później, trudno racjonalnie wyjaśnić. Zespół Wojciecha Matczaka oddał inicjatywę rywalowi, ulegając mu ostatecznie 4:7.

Początek wtorkowego pojedynku przypominał jedną z legendarnych walk Andrzeja Gołoty. Już w pierwszej rundzie, Zagłębie dwukrotnie było liczone. Po raz pierwszy w 57. sekundzie, kiedy to po pociągnięciu nad lodem krążka, gola w przewadze zdobył Jiri Zdenek. Kolejny nokdaun miał miejsce w 2. minucie. Zdezorientowany Tomasz Dzwonek nawet nie drgnął przy uderzeniu Arkadiusza Kąkola. Po raz trzeci na deskach Zagłębie wylądowało w 13. minucie. Sosnowiecka defensywa znowu nie udzieliła wsparcia swojemu bramkarzowi. Strzał Zdenka po raz kolejny był za szybki dla Dzwonka, który zaraz po utracie trzeciej bramki został zmieniony przez Bartłomieja Nowaka.

19-latek na lód wchodził przy stanie 1:3. (w trzeciej minucie, strzałem z ostrego kąta, Kamila Kosowskiego pokonał Martin Opatovsky – przyp. red.). – to był trudny moment, dreszczyk emocji na pewno mi towarzyszył – komentował po najlepszy zawodnik sosnowieckiej ekipy. Jego pojawienie się między słupkami okazało się zbawienne. W 14. minucie drugiego gola dla Sosnowiczan strzelił Luka, a jeszcze przed przerwą, kapitalną okazję do wyrównania miał Zbigniew Podlipni. Doświadczony napastnik przegrał jednak pojedynek z golkiperem JKH.

Wyrównującą bramkę w 24. minucie zdobył Gabriel Da Costa, zaś w 37. minucie – po bramce Marcina Kozłowskiego – Zagłębie po raz pierwszy tego wieczoru wyszło na prowadzenie. Od tej chwili, mecz przebiegał już pod dyktando gospodarzy: strzał z nadgarstka Opatovsky’ego, kontaktowa bramka Petra Lipiny, potem znów konsekwentna gra Zagłębia, która zaowocowała kolejnymi dwoma golami (Jarosław Różański oraz Teddy Da Costa).

– Zaczęliśmy tak, jak nie chcieliśmy zacząć. Jeszcze w szatni uczulaliśmy się na to, by nie stracić bramki na samym początku. – powiedział kapitan Zagłębia, Artur Ślusarczyk.

– Do dzisiejszej porażki w pewnym stopniu przyczynił się sędzia. Bramka Luki była strzelona po gwizdku i nie powinna zostać zaliczona! – twierdził trener JKH, Wojciech Matczak.

– Początek mieliśmy bardzo dobry, bramkarz drużyny przeciwnej nie miał dziś najlepszego dnia. W kolejnych tercjach skuteczniejsze było jednak Zagłębie – mówił obrońca JKH, Adrian Labryga.

– Pod względem ustawienia i taktyki było dzisiaj kiepsko. Nie po raz pierwszy zaczynamy mecz od kar straconych goli. Tym razem na szczęście zdołaliśmy się podnieść. – skwitował Jarosław Różański.

Marcin Kyć - Hokej.Net