banner
logo2
 
Zagłębie nadal w transie
piątek, 16 października 2009 22:54

Unia Oświęcim to kolejny zespół, który na własnej skórze poznał siłę rażenia hokejowego Zagłębia. Kiedy w trzeciej odsłonie gospodarze (w odstępie zaledwie 28. sekund)  strzelili dwie bramki, wydawało się, że unici wrócą do domu z bagażem co najmniej 10 goli. Do znokautowania rywala ostatecznie nie doszło, choć było naprawdę bardzo blisko (w trakcie spotkania w słupek trafiali przecież Marcin Jaros i Vladimir Luka). Beniaminkowi miejsce w szeregu wskazywał dziś m. in. Valdimir Luka, który po zdobyciu 10. bramki w sezonie, wykonał na środku tafli symboliczny gest gaszenia papierosa.

– Po pierwszej tercji wszystko było właściwie jasne. Prowadziliśmy 4:1, a przy takim wyniku gra się o wiele łatwiej – komentował Luka, który z racji imponującej skuteczności wyrósł w Sosnowcu na gwiazdę tej samej wielkości, co Teddy Da Costa.

Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl

Mecz od samego początku układał się po myśli sosnowiczan. Po jednej z pierwszych akcji, krążek pod poprzeczkę wpakował Zbigniew Podlipni. Doświadczony napastnik zaskoczył wszystkich, bo z poprzednich spotkań publiczność pamięta głównie te akcje, których wykorzystać nie zdołał.

– Zawsze gram na sto procent. Sytuacje są, ale nie zawsze udaje się je wykorzystać. Cieszę się, że dziś się udało. Unia nie podjęła dziś rękawic. Zagrała o wiele słabiej, niż się tego spodziewaliśmy – mówił prawoskrzydłowy trzeciej formacji.

Drugą bramkę, Podlipni zdobył w 22. minucie. Krążek zagrywał mu Tobiasz Bernat, który kilka sekund wcześniej opuścił ławkę kar.

Istotnym elementem dzisiejszego spotkania były gry specjalne. Aż sześć z jedenastu goli strzelono w chwili, gdy jeden z zespołów grał w niepełnym składzie. Gospodarze wykorzystali cztery przewagi, strzelili też bramkę w osłabieniu.

Prawdziwe szaleństwo na Stadionie Zimowym nastąpiło bo bramce Tomasza Kozłowskiego (47. minuta gry – przyp. red.), strzelonej zaledwie 28 sekund po trafieniu Luki.

Miejscowi nie ustrzegli się jednak błędów. Tomasz Dzwonek skapitulował po strzałach Martina Bucka (z rzutu karnego), Miroslava Javina oraz kapitana oświęcimskiego zespołu, Marka Modrzejewskiego.

Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl

– Nie pozwalaliśmy dzisiaj Unii na na wiele – mówił po meczu szkoleniowiec Zagłębia, Milan Skokan.

– Nasza skuteczność jest dobra, ale nie fantastyczna – podsumował dzisiejsze spotkanie Teddy Da Costa.

W niedzielę, rywalem sosnowieckiej drużyny będzie JKH Jastrzębie.

Marcin Kyć