Polecamy!
Spotkanie na medal |
piątek, 09 października 2009 23:14 |
Właśnie za takie spotkania kibice kochają hokej! Na Stadionie Zimowym w Sosnowcu skala emocji była dziś adekwatna do liczby zdobytych bramek. Zarówno zwycięskie Zagłębie (7 goli), jak i pokonany Stoczniowiec (5) - mimo kilku mankametów - pozostawiły po sobie bardzo dobre wrażenie. Zagłębie, choć od początku było stroną przeważającą, zwycięstwo zapewniło sobie dopiero samej w koncówce. Podopieczni Milana Skokana zupełnie bezpieczni mogli poczuć się w 60. minucie, gdy krążek w pustej bramce umieścił Vladfimir Luka. Do tego momentu, spotkanie było niezwykle zacięte i wyrównane. Drużyny co kilka minut zmieniały się na prowadzeniu. Żadna z nich nie osiągnęła jednak przewagi większej, niż jednobramkowa. Strzeleckie popisy rozpoczęło Zagłębie. Już w 4. minucie, po serii groźnych strzałów. Przemysława Odrobnego pokonał Teddy Da Costa. Dwie minuty później, niezdecydowanie Kamila Duszaka wykorzystał Wojciech Jankowski i było 1:1. Po kilkudziesięciu sekundach, przy strzale Bartłomieja Wróbla fatalnie interweniował Tomasz Dzwonek. Dzięki temu, gdańszczanie po raz pierwszy w tym meczu wyszli na prowadzenie. Przez kolejnych kilka minut na lodzie znów dominowało Zagłębie. Najpierw drugiego gola strzelił Luka, zaś w 18. minucie efektowną trójkową akcję wykończył Tomasz Kozłowski. Tercja zakończyła się remisem 3:3 (na 4 sekundy przed jej zakończeniem, wyrównującą bramkę strzelił Roman Skutchan). Niemniej ciekawa była druga część pojedynku. W 29. minucie, po atomowym uderzeniu na listę stzelców wpisał się obchodzący dziś 18. urodziny Aron Chmielewski. Na to trafienie bardzo szybko odpowiedział jednak Jarosław Różański. Dwie kolejne bramki, Zagłębie zdobyło w przewadze (strzelali kolejno: Jerzy Gabryś i David Galvas). W 33. minucie rzutu karnego nie zdołał wykorzystać Jozef Vitek. Pełnym sukcesem zakończyła się za to dwójkowa akcja Jankowski-Furo. W trzeciej tercji bramki zodbywali już tylko tylko miejscowi. Po dzisiejszym spotkaniu, najbardziej usatysfakcjonowana mogła się czuć sosnowiecka publiczność. Zawodnicy i trenerzy mieli do swoich postaw sporo zastrzeżeń. - To był pojedynek na błędy. - stwierdził po meczu trener Stoczniowca. Andrzej Słowakiewicz. - To była po prostu tragedia. Z taką grą ciężko myśleć o zwycięstwach na wyjeździe. - dodał Przemysław Odrobny. W podobnym tonie wypowiadali się gospodarze. - Po pierwszej tercji powinniśmy prowadzić różnicą 3-4 bramek! - komentował Teddy Da Costa. - Strzeliliśmy w sumie dwanaście goli, z czego pięć daliśmy "Stoczni" w prezencie. - powiedział z kolei kapitan sosnowieckiej ekipy, Artur Ślusarczyk. Stoczniowiec był ostatnim rywalem Zagłębia w 1. rundzie. W ciągu minionego miesiąca, powodów do zadowolenia było jednak niewiele. - Zagraliśmy dobre mecze z Gdańskiem i Krakowem, a także część pojedynku z Podhalem. Cała reszta była w naszym wykonaniu po prostu słaba. - skwitował popularny "Ślusar". Marcin Kyć - Hokej.Net |