banner
logo2
 
"Piłkarskie" 1:0, finał rywalizacji w piątek w Gdańsku
środa, 18 lutego 2009 22:53

Na lodzie wojna, na trybunach zaś święto - tak wyglądała "sosnowiecka część" ćwierćfinałowej batalii pomiędzy Zagłębiem i gdańskim Stoczniowcem. W ciągu dwóch dni, przez sosnowieckie lodowisko przetoczyło się w sumie blisko sześć i pół tysiąca ludzi! Dziś na trybunach Stadionu Zimowego było jeszcze ciaśniej i jeszcze głośniej, niż we wtorek. Nie pomogło to jednak miejscowym w ostatecznym wyeliminowaniu Stoczniowca z walki o medale. W czwartym spotkaniu górą była ekipa Henryka Zabrockiego. Skromne, "piłkarskie" 1:0 sprawia, że o losach tej rywalizacji zadecyduje piąty mecz.

- Lepiej wygrać 1:0, niż przegrać – tak o piłkarskim wyniku w hokejowym spotkaniu wypowiadał się strzelec jedynej bramki dzisiejszego spotkania, Bartosz Leśniak. – W play-offach nie liczą się zdobyte bramki, tylko wygrane mecze – dodał trener Stoczniowca, Henryk Zabrocki.

Dziś po raz kolejny można się było przekonać, jak ważną rolę w tej dyscyplinie odgrywają bramkarze oraz tzw. „gry specjalne”. Przypomnijmy, że w meczu wtorkowym aż pięć z sześciu bramek padło właśnie podczas przewag bądź osłabień. – To bardzo ważny element współczesnego hokeja. Jeśli potrafi się go odpowiednio wykorzystać, wówczas szanse na zwycięstwo poważnie wzrastają – komentował Leśniak, który dzisiejszą bramkę strzelił w momencie, gdy jego zespół grał czwórką przeciwko trójce hokeistów Zagłębia.

Na wyżyny swoich umiejętności ponownie wzniósł się Przemysław Odrobny. – To chyba jeden z najlepszych występów w mojej karierze – mówił z nieukrywaną satysfakcją golkiper „Stoczni”.

Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl Fot. P. Malinowski/ www.hokej.zaglebie.sosnowiec.pl

W sosnowieckim zespole najlepsze wrażenie robili napastnicy pierwszej i drugiej formacji, zwłaszcza Teddy Da Costa, który w 38. minucie gry (po stracie jednego z gdańszczan) miał niepowtarzalną okazję do zdobycia wyrównującego gola. Akcja spaliła na panewce, mimo, iż zarówno on, jak i Tobiasz Bernat mieli przed sobą tylko Odrobnego. W połowie meczu, w krótkim odstępie czasu, szanse na zdobycz bramkową mieli też Marcin Kozłowski i Zbigniew Podlipni, ale efektu w postaci bramki także nie było.

Kolejny bezbarwny występ zaliczył natomiast Marcin Jaros. – Odbyłem z nim poważną rozmowę. Mówił, że wszystko jest w porządku. Wyraźnie jednak widać, że przechodzi obok meczów. Dzisiaj zagrał dobrze tylko na jednej zmianie – tłumaczy szkoleniowiec Zagłębia, Jan Vavrecka.

– Zabrakło skuteczności. Niewykorzystanymi sytuacjami można by obdzielić kilka spotkań. Odrobny łapał dziś takie krążki, które wszyscy widzieliśmy już w bramce. – powiedział Jarosław Kuc.

– Zagraliśmy dobrze taktycznie, brakowało tylko wykończenia. Niestety, kto nie strzela bramek, ten nie wygrywa. Mobilizacja przed piątkowym pojedynkiem będzie ogromna. Bardzo chcielibyśmy wygrać, jednak łatwo nie będzie. – mówi Vavrecka.

–W ostatnim meczu decydować będą detale. W tym sezonie rywalizacja między naszymi drużynami była bardzo wyrównana. Żeby wygrać, trzeba się będzie wspiąć na wyżyny swoich możliwości. Naszym dodatkowym atutem będzie z pewnością lodowisko oraz własna publiczność – kończy Zabrocki.

Marcin Kyć