banner
logo2
 
Zagłębie ponownie wygrało po karnych
wtorek, 17 lutego 2009 22:19
Zagłębie po raz drugi pokonało po karnych drużynę Stoczniowca Gdańsk i w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzi 2:1.

Wtorkowe spotkanie bardzo dobrze rozpoczęli goście, którzy już po 24 sekundach prowadzili 1:0. Sprytnym strzałem popisał się Roman Škutchan, czym zaskoczył Tomasza Jaworskiego.

- Mecz rozpoczął się dla nas fatalnie. Ten gol nieco nas podłamał – mówił po meczu szkoleniowiec Zagłębia, Jan Vavrecka.

Niemal trzytysięczna publiczność na wyrównującego gola musiała czekać do 6 minuty, gdy po akcji Antona Lezo, krążek do siatki skierował Petr Hruby (sędziowie do protokołu podali zawodników w przeciwnej kolejności). Po golu oba zespoły starały się rozważnie rozgrywać krążek, co spowodowało, że pojedyncze błędy mogły wpłynąć na zmianę rezultatu. Pierwszy z nich popełnili sosnowiczanie, na których raz po raz sędzia Zbigniew Wolas nakładał dwuminutowe kary. Grając w przewadze goście ponownie wyszli na prowadzenie za sprawą Mikołaja Łopuskiego, który wykończył zamek. Warto nadmienić, że napastnik Stoczniowca grał z kontuzją. Chwilę później było już 1:3, gdy po kontrze (podczas gry w osłabieniu) technicznym uderzeniem Jaworskiego pokonał Maciej Urbanowicz.

Słaba postawa „Jawy” spowodowała, że od drugiej tercji między słupkami Zagłębia stanął Tomasz Dzwonek.

- Jestem drugim bramkarzem i zdaję sobie z tego sprawę, że w każdym momencie mogę zastąpić Tomka – skomentował całą sytuację młody bramkarz sosnowiczan.

W drugiej tercji przyjezdni starali się kontrolować wynik, a kibice zgromadzeni na Stadionie Zimowym ujrzeli tylko jednego gola. W 22 minucie meczu Przemysław Odrobny wyjechał z bramki zbyt daleko, co wykorzystał duet braci Kozłowskich. Marcin podał do swojego młodszego brata, a ten w dość szczęśliwy sposób znalazł drogę do bramki.

- Pierwszą tercję zagraliśmy dobrze, lecz kolejne dwie nie były najlepsze – powiedział po meczu goalkeeper gości.

Hokeiści Zagłębie jeszcze w tej tercji mogli doprowadzić do wyrównania, lecz nie potrafili wykorzystać sytuacji „3 na 1”, lub kapitalnie bronił Odrobny. Podopieczni Henryka Zabrockiego nie kwapili się zbytnio do przeprowadzania zmasowanych ataków, a ich akcje kończyły głównie strzały z dalszej odległości.

W ostatniej odsłonie regulaminowego czasu gospodarze starali się doprowadzić do wyrównania, co udało się dopiero w 47 minucie. Grając z przewagą jednego zawodnika Łukasz Wilczek podał do Teddyego Da Costy, a ten huknął spod niebieskiej nie dając szans Odrobnego.

- Cieszy bramka w dniu urodzin, lecz wiem, że mogłem zagrać lepiej. W trzeciej tercji mieliśmy sporo szans. Nastawiliśmy się na grę z kontry, obrońcy mieli zagrać na mnie i fajnie, że się udało. W końcówce widać było, że brakowało sił – powiedział po meczu dzisiejszy solenizant.

Wynik remisowy utrzymał się do 60 minuty i o rozstrzygnięciu miała zadecydować dogrywka. W niej tylko jedną groźną akcję przeprowadzili miejscowi, jednak krążek po uderzeniu Da Costy ostemplował poprzeczkę.

Po 5 minutach jasne było, że zwycięzcę wyłonią po raz kolejny rzuty karne. W nich lepsi okazali się miejscowi, którzy wygrali je 1:0 (strzelcem Lezo).

- Wygrane w karnych zawsze są szczęśliwe. Nie chcielibyśmy przeżywać tego po raz trzeci, dlatego jutro będziemy się starać rozstrzygnąć mecz w regulaminowym czasie gry – skomentował Odrobny.

- Nie popadajmy w euforię, gdyż wykonaliśmy tylko część zadania – krótko podsumował spotkanie strzelec drugiego gola dla Zagłębia, Tomasz Kozłowski.

Kolejny mecz zostanie rozegrany jutro w Sosnowcu, w rywalizacji do trzech zwycięstw Zagłębie prowadzi 2:1.

Daniel Sołtysik