banner
logo2
 
Z piekła do nieba w dwadzieścia minut
piątek, 02 grudnia 2011 22:05

Zagłębie po raz ostatni w 2011 roku zagrało przed własną publicznością. Dzięki imponującej postawie w trzeciej tercji, nasz zespół wygrał z Nestą Karawelą Toruń (3:2).

Bohaterem meczu okazał się Martin Voznik. Doświadczony napastnik wrócił na lód po blisko miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją. Jego trafienie z 51. minuty zdecydowało o losach piątkowego pojedynku. Kolejny udany występ zaliczył Robert Kostecki (w trakcie gry został zraniony w podbródek, nie przeszkodziło mu to jednak w dokończeniu meczu).

Ale zanim do tego doszło, przez czterdzieści minut karty rozdawała ekipa z grodu Kopernika. Pierwszego gola dla gości w 7. minucie uzyskał Kamil Gościmiński. Drużyna Torunia w pierwszej odsłonie wyraźnie przeważała. Nie oznacza to jednak, że okazji strzeleckich nie miało Zagłębie. W 14. minucie z dystansu niebezpiecznie uderzył Artur Ślusarczyk, a tuż przed przerwą, dyspozycję Michała Plaskiewicza sprawdziło dwóch innych graczy naszego zespołu (ze wszystkich prób zwycięsko wychodził golkiper Torunia).

W 22. minucie, doskonałą okazję miał Tobiasz Bernat. Niewiele zabrakło, by uderzony przez niego krążek po rykoszecie zaskoczył bramkarza przyjezdnych. Kolejne minuty to jednak znów dominacja drużyny Wiesława Walickiego. W 24 minucie, drugiego gola uzyskał Aivars Gaisins. W sumie, w drugiej części, klarownych sytuacji było niewiele. Zagłębie nawet w czasie przewag miało problemy z wprowadzeniem krążka do strefy ataku. Miejscowi bez walki oddawali krążek przeciwnikowi, a kiedy już udało się postawić zamek i oddać strzał, skutecznym blokiem popisywali się torunianie.

Po przerwie, obraz gry diametralnie się zmienił. Pół minuty po wznowieniu gry w trzeciej tercji, do siatki trafił Robert Kostecki, a po 120. sekundach na listę strzelców wpisał się Jarosław Kuc. Sosnowiczanie nękali Plaskiewicza głównie atomowymi uderzeniami z dystansu. Decydujące trafienie zostało jednak zdobyte z bliska. W 51. minucie, Maciej Szewczyk zagrał przed bramkę do Martina Voznika, a ten po chwili celebrował już zdobycie bramki.

– To było jak wycieczka z piekła do nieba! Właśnie taką grę jak w trzeciej tercji chcą oglądać kibice! W czasie drugiej przerwy, zrobiliśmy w szatni małą pobudkę, bo przez pierwszych czterdzieści minut ani jazda, ani gra ciałem nie wyglądały tak, jak powinny – komentował trener Mariusz Kieca. Szkoleniowiec Zagłębia oficjalnie potwierdził, że sprawa jego wypowiedzenia jest już definitywnie zamknięta i że w dalszym ciągu będzie współodpowiadał za wyniki zespołu.

Dodajmy, iż po zakończeniu spotkania, pod szatnią stawiła się kilkuosobowa grupka kibiców, która dziękowała hokeistom za ambitną postawę oraz gratulowała wygranej.

Marcin Kyć