banner
logo2
 
Zagłębie wygrało z Podhalem
czwartek, 16 października 2008 18:04
Hokeiści Zagłębia w pełni zrewanżowali się Podhalu za porażkę w pierwszej rundzie pokonując je w dniu dzisiejszym 5:1. Niedzielne spotkanie bardzo dobrze mogło się rozpocząć dla Zagłębia, gdyż w pierwszych sekundach spotkania znakomitej sytuacji nie wykorzystał Sebastian Biela. W odpowiedzi bliski pokonania Tomasza Dzwonka był Martin Petrina, lecz jego silne uderzenie z koła powstrzymał bramkarz sosnowiczan. Jedynego gola w tej odsłonie meczu zdobył Radim Antonovic, który znalazł drogę do bramki pokonując Krzysztofa Zborowskiego.

- To była tercja, w której obie drużyny zagrały dobrze. Jeden gol, to nie jest bezpieczna przewaga. Dlatego musieliśmy grać cały czas ostrożnie, bo każdy kontratak mógł dać gola dla przeciwnika – podsumował tercję trener sosnowiczan, Jozef Zavadil.

Druga tercja rozpoczęła się od ataków przyjezdnych, którzy za wszelką cenę dążyli do wyrównania. W 23 minucie grając z przewagą jednego zawodnika Marek Priechodsky huknął spod niebieskiej linii, jednak krążek tylko ostemplował poprzeczkę Dzwonka. W odpowiedzi silnie uderzali Jozef Kohut oraz Martin Opatovsky, jednak raz po raz krążek odbijał Zborowski. Grające bez Milana Baranyka Podhale nie potrafiło pokonać Dzwonka (wybroniony silny strzał Sebastiana Łabuza z wysokości bulika), a ich grę cechowała duża niedokładność.

- Nie da się wygrać meczu, gdy się dobrze nie jeździ na łyżwach. Zagraliśmy słabo i nieskutecznie – mówił po meczu zasmucony trener Podhala, Milan Jancuska.

Prawdziwe emocje zawodnicy obu drużyn stworzyli dopiero w trzeciej tercji, którą dość niefortunnie rozpoczął Marian Kacir. Będąc w sytuacji 1:1 Czech trafił prosto w Dzwonka, a ten zapoczątkował akcję, po której padł drugi gol. Po podaniu Tobiasza Bernata w sytuacji 1:1 znalazł się bowiem Antonovic i w przeciwieństwie do swojego rodaka z Podhala wykorzystał ją bezproblemowo.

- Na pewno cieszą bramki, lecz nie tylko one zadecydowały o dzisiejszym wyniku – mówił po meczu skromnie Czech.

Radość Zagłębia trwała jednak krótko, gdyż 57 sekund później padł kontaktowy gol. Znakomicie założony zamek silnym strzałem po lodzie zakończył Ladislav Paciga. Szansę na korzystny wynik hokeistom z Nowego Targu szybko wybił z głowy Teddy Da Costa strzelając kapitalnego gola. Będąc za bramką napastnik Zagłębia zdołał wymanewrować obrońców i wjeżdżając przed nią wrzucił krążek pod pachę Zborowskiego.

- Na taki mecz właśnie czekałem. Mam nadzieję, że ten gol spowoduje powrót do formy strzeleckiej jaką miałem w zeszłym sezonie - uśmiechał się Da Costa.

Zagłębie w tej odsłonie jeszcze dwukrotnie znalazło drogę do bramki, gdyż w 42 minucie niesygnalizowanym strzałem z nadgarstka „Zborę” zaskoczył Opatovsky, a gola przypieczętowującego zwycięstwo zdobył ponownie Da Costa (Zagłębie grało w tym czasie w osłabieniu). Nowotarżanie próbowali jeszcze zdobyć bramki, lecz nie zdołali wykorzystać przewag, w tym podwójnej.

-Wypadek przy pracy? Słabszy dzień? Naprawdę nie wiem, jak to wytłumaczyć. Wynik mówi sam za siebie. Zagłębie zaskoczyło nas na początku trzeciej tercji, dlatego tak to się właśnie skończyło – podsumował całe spotkanie Krzysztof Zapała.

Autor: Daniel Sołtysik

Foto: Paweł Malinowski