Jedenaście minut pierwszej tercji musiało minąć zanim na tafli sosnowieckiego lodowiska znalazły się dziesiątki maskotek. Po bramce Andrzeja Stojka Zagłębie odrobiło jednobramkową stratę, dzięki czemu rozpoczęła się akcja „Teddy Bear Toss”.

Dość niespodziewanie sobotnie spotkanie dobrze rozpoczęli hokeiści z Krynicy, którzy po składnej akcji w dziesiątej minucie otworzyli wynik pojedynku. Po wyrównaniu przez Stojka podopieczni Mieczysława Nahunko poszli za ciosem, czego efektem były dwie kolejne bramki. Najpierw po indywidualnej akcji i położeniu bramkarza na lodzie na listę strzelców wpisał się Michał Jarnutowski zaś w trzeciej odsłonie do siatki rywali trafił debiutujący w barwach Zagłębia – Jarosław Dołęga.

- Nie ukrywam, że miałem dzisiaj lekki stres. Chciałem dobrze wypaść w tym spotkaniu. Była większa mobilizacja, gdyż grałem w Zagłębiu wcześniej przez trzy lata i chciałem po powrocie wypaść jak najlepiej – mówił po meczu Jarosław Dołęga.

Gdy na początku trzeciej odsłony uderzeniem z metra Nikifora Szczerbę pokonał Michał Stokłosa wiadome już było, że trzy punkty raczej pozostaną w Sosnowcu. Co prawda grę z przewagą dwóch zawodników wykorzystał jeszcze w 52 minucie Dawid Maj, lecz kolejne trafienie Dołęgi rozwiały marzenia kryniczan o zwycięstwie

Mimo zwycięstwa gra naszych zawodników nie wyglądała najlepiej, szczególnie podczas liczebnych przewag.

- Zwycięstwo po tzw. bólach. Czym więcej trenujemy przewagi na treningach, tym gorzej nam one wychodzą podczas meczów o punkty. Rywal dzisiaj stworzył dużo sytuacji strzeleckich i mecz był wyrównany. Przez pryzmat dzisiejszej akcji, która nadała kolorów temu spotkaniu być może wyglądało to w miarę. Mam nadzieję, że nasza gra będzie lepsza – podsumował spotkanie trener Zagłębia, Mieczysław Nahunko.

Podczas niedzielnego spotkania z KTH Krynica zarząd klubu przygotował niespodzianki dla kibiców, którzy odwiedzą sosnowieckie lodowisko. W trakcie spotkania odbędą się losowania m.in. koszulek, w jakich grają nasi hokeiści.

Daniel Sołtysik