banner
logo2
 
Zadyszka po sobocie
niedziela, 19 października 2014 20:06

Po wczorajszym wysokim zwycięstwie dzisiaj hokeiści Zagłębia Sosnowiec niespodziewanie dopiero po dogrywce pokonali UKH Dębica 5:4. Bezapelacyjnym bohaterem pojedynku był bramkarz gości – Kamil Wajda, który wybronił 57 strzałów sosnowiczan.

- Bramkarz Dębicy stanął na wysokości zadania, a nasi hokeiści przysłowiowo walili głową w mur. Widać było brak werwy i sił u naszych zawodników – mówił po meczu szkoleniowiec Zagłębia, Mieczysław Nahunko.

Zaskakująco dobrze mecz rozpoczęli hokeiści z Dębicy, którzy po dwóch trafieniach Piotra Naparło wyszli na prowadzenie. Dystans do rywala w 16 minucie zmniejszył Jakub Jaskólski, który wykorzystał grę z przewagą jednego zawodnika.

- Dębica zagrała dzisiaj tak, jak my podczas ciężkich czasów w ekstralidze. Była to tzw. obrona Częstochowy po czym wyprowadzali szybkie kontry i strzelali bramki. My popełnialiśmy głupie błędy i dlatego mecz miał taki scenariusz – komentował przebieg spotkania strzelec pierwszego gola dla Zagłębia.

Na początku drugiej tercji grając w osłabieniu sosnowiczanie dwukrotnie zdołali skierować krążek do siatki i po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Ta część spotkania zakończyła się jednak ponownym prowadzeniem gości, którzy najpierw doprowadzili do wyrównania, a na pięć sekund przed końcem „odskoczyli” na jedną bramkę.

W ostatniej odsłonie padła tylko jedna bramka, gdy strzałem z linii bulika w okienko do wyrównania doprowadził Łukasz Zachariasz.

Regulaminowe 60 minut nie wyłoniło zwycięzcy dając tym samym pierwszy punkt w sezonie drużynie z Dębicy. Wynik pojedynku w 19 sekundzie dodatkowego czasu gry ustalił Marcin Kozłowski, precyzyjnie uderzając pod poprzeczkę.

- Oto dlaczego tak dzisiaj tak zagraliśmy należy spytać każdego z osobna. Widać każdy podchodzi inaczej do meczu, dzisiaj było to zbyt luźne podejście. To, że wczoraj strzeliliśmy dziesięć bramek nie znaczy, że dzisiaj miało być tak samo – podsumował spotkanie Jakub Jaskólski.

Daniel Sołtysik